Kolejny fajny dzień nad wodą rozpoczął się nurkowaniem w Zimniku. Przyjechaliśmy ok. 8:00 i byliśmy pierwsi. Jacek z Wiesiem poszli w lewo zaliczyć 30 metrów, a ja z Elą i Staszkiem popłynęliśmy w prawo zaliczając max 16 metrów głębkości. Ela pojeździła trochę quadem wzbudzając popłoch ławicy okoni. Zgodnie z planem mieliśmy się spotkać w 40 minucie nurkowania koło dużego podwodnego głazu niedaleko "wybrzeża Potoczaka". Plan powiódł się w 100 procentach, zbliżając się do głazu słyszałem Jackowe podwójne kwaknięcia. Odpowiedziałem pojedynczym długim, co oznacza: "słyszę Cię". W odpowiedzi usłyszałem jedno długie, potem jeszcze trzy (co w wolnym tłumaczeniu oznaczało: Ja też Cię słyszę, czekam koło głazu"). Warto wspomnieć, że ktoś rozłupał "malucha". Prawdopodobnie próbowano go podnieść i dach oderwał się od reszty karoserii (fot. 10 i 11). Pod koniec nurkowania puściłem bojkę, która wyjątkowo pięknie się napełniła. Niestety moja radość z tego powodu była krótka, ponieważ szybko zostałem wyprostowany przez Wiesia, gdyż strzelania bojki nie było w planie. Dla utrwalenia zebrałem za to jeszcze dwa razy i pojechaliśmy do Strzegomia popływać w tamtejszym Bankrucie.
Dojazd do kamieniołomu Bankrut nie jest najlepszy, jednak Jacenty dał radę brodząc przez kałuże niczym amfibia i wchodząc w zakręty, jak nie przymierzając szatan Gucio. Sam kamieniołom na powierzchni jest prześliczny, niestety pod wodą szału nie ma. Płytko (w większości zbiornika 3,5 metra), wizurka marna. Zaliczyłem 10,1 metra, ale w miejscu tej maksymalnej głębkości widoczność spadła do kilkudziesięciu centymetrów. Dużym plusem tego kamieniołomu jest mnóstwo raków, dlatego zwierzątka te są motywem przewodnim sesji zdjęciowej. Reasumując, prawdopodobnie było to nasze pierwsze i chyba ostatnie nurkowanie w Bankrucie.
Pierwsze 11 fotek jest z Zimnika. Fotki nr 12-16 przedstawiają widok "Bankruta" na powierzchni, a kolejne pod wodą. Oficjalna nazwa tego kamieniołomu, to "Zakład Górniczy Morawa III".